spawn
VIII Forumowy sztygar
Dołączył: 26 Lis 2005
Posty: 776
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Administracja Publiczna - Rok III - Gr. I // Szczawno - Zdrój.
|
Wysłany: Śro 17:35, 06 Wrz 2006 Temat postu: Nagrody Darwina |
|
|
Dla tych, którzy nie wiedzą, co to jest Nagroda Darwina - to jest coroczne uhonorowanie osoby, która zginęła w wyjątkowo ciekawy i niekonwencjonalny sposób. Zdarzenia są autentyczne, wyszukuje je specjalna komisja i nagradza wygranych, a właściwie ich rodziny, pewną kwotą.
Nagrody Darwina 1999 - nominacje
NAGRODY DARWINA
Śmiertelna grawitacja
22 letni mieszkaniec miasteczka Reston w Stanach Zjednoczonych został znaleziony martwy, po tym jak próbował wykonać skok bungee z 30 metrowego wiaduktu kolejowego, wykorzystując jako linę złączone linki holownicze. Policja Fiarfax County podała, że Eric A. Barcia, pracownik baru fast-food, połączył kilka elastycznych linek holowniczych razem, owinął jeden koniec wokół jednej nogi, zaś drugi koniec przyczepił do barierek wiaduktu. Następnie skoczył i... uderzył w chodnik! Warren Carmichael, rzecznik policji, stwierdził, że Barcia był sam, ponieważ niedaleko znaleziono jego samochód. "Długość przygotowanej przez niego liny była większa niż wysokość wiaduktu" powiedział Carmichael. Policja twierdzi, że przyczyną zgonu były ogólne obrażenia.
Wystrzeleni 4 lipca
3 młodych ludzi postanowiło uczcić nadchodzące święto 4 lipca (święto narodowe w USA) i zdecydowało się sprawdzić przygotowane przez nich fajerwerki. Ich problem polegał na tym, że jako miejsce testów wybrali zawierający kilkaset litrów paliwa podziemny zbiornik lokalnego zakładu rafineryjnego. O dziwo - niektóre z oparów paliwa się zapaliły i doszło do wybuchu widocznego z kilku mil. Ciała młodzieńców zostały wystrzelone w powietrze na wysokość kilkuset metrów. Znaleziono je około 200 metrów od miejsca, w którym ustawili fotele, z których mieli zamiar obserwować fajerwerki.
Nie proś Boga, by ci się ukazał - może to zrobić!
Prawnik i dwóch jego kolegów wędkowało na jeziorze Caddo w Teksasie, gdy nagle nadciągnęła burza z piorunami. Większość łodzi natychmiast przybiło do brzegu, ale prawnik z przyjaciółmi tego nie uczynił. Stojąc na rufie swojej aluminiowej łódki rozłożył ramiona (jak ukrzyżowany Chrystus) i wykrzyknął „No, dalej Boże, wal śmiało!” Co też Bóg uczynił! Pozostali pasażerowie łódki odnieśli niewielkie obrażenia - uderzenie pioruna nieznacznie poparzyło ich twarze.
Uwaga na telefon komórkowe
Pewien dżentelmen z Korei, zginął podczas swojej zwyczajowej rozmowy przez telefon komórkowy w czasie spaceru. Podczas rozmowy niespodziewanie wszedł na drzewo i w jakiś sposób skręcił sobie kark.
Więcej światła!
W zachodnim Teksasie, pracownicy średniego rozmiaru magazynu wyczuli w pewnym momencie zapach gazu. Rozsądnie myśląc, kierownictwo ewakuowało wszystkich z budynku wyłączając wszystkie potencjalne źródła zapłonu, w tym energię elektryczną. Po ewakuacji wezwano dwóch techników z zakładu gazowego. Po wejściu przez nich do budynku, okazało się, że nie mogą się w nim odnaleźć ze względu na panujące w nim ciemności. Ku ich frustracji oświetlenie zupełnie nie działało. Świadek całego zajścia opisał później, że widział jak jeden z techników sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej przedmiot przypominający zapalniczkę. Następnie wykonał jakąś czynność z tym przedmiotem i cały skład eksplodował, wyrzucając fragmenty konstrukcji nawet na odległość 5 kilometrów. Po przeszukaniu szczątków budynku nie znaleziono ani śladu po technikach. Znaleziono za to nietkniętą przez eksplozję zapalniczkę.
Się przyczepił!
Mieszkaniec Vermont Ronald Demuth wpadł niedawno w niezłe tarapaty. Podczas oprowadzania po miejscowym Zoo grupy aktorów z Petersburga, pan Demuth przeholował chcąc pokazać im jeden z cudów Ameryki. Wybrał ciekawy sposób, by zaprezentować siłę... „Szalonego kleju” (Crazy glue). Nałożył trochę kleju na dłonie i przytknął je do pośladków przechodzącego nosorożca. Nosorożec, żyjący w Zoo już od 13 lat, początkowo nie wykazał żadnego zaniepokojenia, gdyż poklepywanie go przez zwiedzających było normalną częścią wycieczki. Jednakże w pewnym momencie zorientował się w rodzaju więzi (niedobrowolnej), jaka łączy go z panem Demuth i wtedy... spanikował i zaczął biegać jak szalony dookoła wybiegu, ciągnąc za sobą pasażera. Sally (nosorożec) nie czuła się ostatnio zbyt dobrze. Miała straszne zaparcia. Dlatego daliśmy jej sporo środków przeczyszczających i rozluźniających, by ulżyć jej cierpieniom. Stało się to na chwilę przed głupim żartem pana Demuth - powiedział James Douglas, opiekun zwierzęcia. Podczas szaleńczego biegu Sally zostały zniszczone dwa ogrodzenia, uszkodzona ściana wybiegu i uciekło wiele małych zwierząt. Dodatkowo trzy kozły piżmowe i jedna kaczka zostały zadeptane na śmierć. Co do pana Demuth, to trzeba było ekipy medyków i opiekunów zwierząt, by móc uwolnić pośladki nosorożca od jego dłoni. Najpierw należało schwytać zwierzę i uspokoić je. W tym momencie zaczęły działać środki przeczyszczające i pan Demuth skąpał się w kilkudziesięciu litrach rzadkiego gauna nosorożca. To była trudna sprawa. Musieliśmy jednocześnie uspokajać Sally i osłaniać twarze przed guanem. Pan Demuth był w nim po szyję. Kiedy udało się nam ją złapać trzech ludzi z szuflami musiało pracować, by zapewnić mu dostęp powietrza. Dopiero wtedy mogliśmy go odkleić. - powiedział Douglas. Myślę, że teraz Demuth daruje sobie na jakiś czas zabawy z klejem. Rosjanie obserwowali całą scenę zdziwieni, choć w podziw wprawiła ich siła kleju. Kupię trochę dzieciom, ale nie pozwolę im go zabierać do Zoo - powiedział Vladimir Zolnikov, szef grupy.
|
|