CORSO
IV Młodszy kujon
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: wałbrzych
|
Wysłany: Śro 21:46, 29 Lis 2006 Temat postu: Corso - dla Krecika przmyślenie poranne nad nr Twojego Bl'sa |
|
|
HISTORIE Z MIASTA
Gdzieś w sercu wielkiego miasta ociężale powstało słońce, a równie ciężko wstał z łóżka Rafał. Kiedy już zorientował się w swoim obecnym położeniu i dokonał lokalizacji własnego ciala względem otaczającego świata, postanowił dzielnie stawić czoła odwiecznym rytuałom ablucji, lekkie muśnięcie mydłem i mikroskopijny potop wody z kranu załatwiło sprawę. W obliczu dokonania powyższych czynności spożył kawę rozpuszczalną i coś jeszcze, wyciągniętego z mrocznej strony szafki kuchennej i miejsca w lodówce, do którego nie dociera światło (to zapalane przez małego ludzika schowanego gdzieś we wnętrzu, a tak swoją drogą - ale On musi być ciepło ubrany), a potem udał się do majbliższego punktu sprzedaży prasy oraz tytoniu w opakowaniach jednorazowych, popularnie zwanego w tej części świata papierosami. Jak co dzień nie spodziewał sie w ogóle tego, co może go spotkać w zetknięciu z bolesną rzeczywistością, jaką dostarcza mu wprost przed jego jeszcze zaspane oczy gazety, począwszy od zwykłych codziennych, a skończywszy na poważnych bynajmniej nie powagą gatunkową, miesięcznikach ilustrowanych. Kompletnie załamało Go odejście z dziećmi jednej Pani od jednego Pana, zajście w ciążę (na całą okładkę) innej Pani, która na wszelki wypadek byłą bez ślubu z tamtym dżentelmenem, co kiedyś w tym kraju uznane było za poważny błąd, żeby nie powiedzieć wykroczenie przeciw moralności, a którym nie powinno się bynajmniej chwalić w żaden sposób, a już na pewno publicznie, chyab, że chciało się znaleźć równie oficjalnie wybatożonym na środku rynku. Trochę zastanowiło go to, że jedna Pani nie lubi rozgłosu i nie udziela nikomu wywiadów, a byłą na sześciu różnycho kłądkach równocześnie i mówiła o sprawach dość intymnych, o których Rafał nie ośmielał się mówić przy zapalonym świetle, ale przeceiż mogła się rozmyślić, w końcu to jej życie. A jeden Pan czule rozłożony na całą szerokość okładki, miał podobno w sobie cały okoliczny sex, ale na szczęście nie pochodziłz tej samej okolicy, co Rafał, więc jescze trochę dla niego zostało, miał taką nadzieję, choć jeśłi lustro nie kłamało, to było tego wszystkiego naprawdę mało. Dzielnie znióśł wieści z życia gwiazd tego zaściankowego grajdołu i nie dał się ponieść niewątpliwemu rozmachowi życia zagranicznych osobowości świata kultury, w szerokim tego słowa rozumieniu. Podniesiony pozorną lekkością życia w górnych warstwach sztuki miałkiej i lekkiej postanowił rzucić się na głębsze wody istnienia ludzi sławnych i ważnych, a zatem skierował głowę na okładki krzyczące w jego osobistą stronę publicznymi oraz politycznymi treściami. Ciągle nie mógł uwierzyć, że polityka to taki film z Dzikiego Zachodu, czytaj "western", z tym, że tutaj bohaterowie nie trzymają sie wcale swoich ról i nie jest im z tego powodu szczególnie przykro, a co za tym idzie cały czas trzeba uważać na to, kto jest dobry , a kto zły, przynajmniej w kolejnych odcinkach. Przyzwyczajony z dzieciństwa do jasnych podziałów, pojedynków w samo południe i względnego porządku w podziałach dobry - zły, poczuł się oszołomiony mnogością wydarzeń i możliwości. Jednego tylko nie mógł cały czas zrozumieć, czemu wszyscy bohaterowie sceny politycznej biegają po głownej ulicy miasteczka i strzelają do siebie nawzajem, no, ale w koncu On nie był od rozumienia takich wielkich spraw, więc sobie odpuścił. Troszkę zasmucił Go rozłam, jaki zapowiedziano na okładce dość poważnego periodyku publicystycznego, a dotyczący jego osobistej religii i miał nadzieję, że w następnym tygodniu okładka się zmieni i wszystko dobrze się ułoży. Kiedy minęła ta pierwsza chwila, świadomie przeznaczona na przemyślenia, jego czujny wzrok spoczął na nowych numerach czasopism kolorowych. Bez chwili zbędnego wachania, lecz z drżeniem serca, zdecydował się na zakup komplety sztućców, parasolki, repliki zabytkowego zegara oraz kilku płyt z filmami, o których sam Dobry Dystrybutor już postanowił zapomnieć, a wszystko to okraszone porządną porcją jakże przydatnych i ciekawych informacji zawartych w pismach dołączonych do tych skarbów. Owszem, kolejny raz miał nadzieję na kupienie taniego samochodu lub chociaż telewizora dołączonego do jakiejś niezbyt drogiej gazety, no dobrze mogłaby być troszkę droższa, bo w końcu trzeba zrobić grubszę okładkę żeby taki przyklejony samochód jakoś się trzymał tego numeru, ale bez żadnych szaleństw z tą ceną. W końcu z niejakim trudem wyszedł z kiosku i załadował wszystkie kupione gazety i dołączone miłośernie przez Wydawców dobra na podręczny wózek drabiniasty, którym udał się przez zasnute oparami spalin miasto do domu. Tak minął kolejny ranek Rafała z Miasta.
|
|